Historia
Żeby zaznajomić się dokładnie z historią Australi, wartałoby odwiedzić najpierw Wikipedię , potem przeczytać parę książek, jak na przykład „Historię Australii” Wiesława Olszewskiego, czy „Australia. Historia kultury” Johna Rickarda, otworzyć ortodoksyjnie jakąś encyklopedię i przeczytać parę haseł. Bo wiadomo, że my tutaj, ani nie mamy pretensji do bycia profesjonalnymi historykami, ani nie mamy ochoty takimi się okazać.
I zdecydowanie daleko nam od obiektywizmu…
Australia zdaje się być kawałkiem świata odrobinę metafizycznym od samego początku, może dlatego, że tak strasznie daleko i może dlatego, że ze średnio intensywnym uczestnictwem w historii całej ludzkości na przestrzeni wieków (a może dlatego, że już od dziecka zainfekował mnie „Piknik pod wiszącą skałą” Petera Weira… ).
Jej istnienie bardziej przeczuwano niż wiedziano. Przez przeszło 1000 lat podążając za matematyczną logiką – a i trochę estetyką głupców, czyli symetrią, po prostu założono, że tam „na dole” kuli ziemskiej musi być coś, co zrównoważy północne lądy Eurazji. Ptolomeusz zaznaczył więc ogromny tajemniczy ląd na mapie i tak pozostało na setki lat, w ciągu których to teorię tą obalano, to do niej wracano, żeby w końcu przekonać się, że coś tam jest, tylko o wiele mniejsze, niż przypuszczano.
Po raz pierwszy potwierdzono to w XVI wieku za sprawą Portugalczyków, którzy jednak bardziej zainteresowani byli bazami handlowymi w Indiach, Azji Południowo Wschodniej i Chinach niż lądem, który wydał im się nieprzyjazny i niezamieszkały.
Tak samo ocenili ląd Holendrzy, w XVII wieku, twierdząc, że klimat i przyroda dla Europejczyków są bardzo nieprzychylne.
Walka o wpływy na tym terenie między Portugalczykami i Holendrami skutkowała paroma odkryciami, wyprawami w głąb okolicznych lądów i wybrzeży Australii przez jakieś 150 lat. Wiedziano zatem trochę więcej, ale nie traktowano tej wiedzy jako użytecznej. Bez względu na głębokość penetracji lądu Australii przez kolejne ekspedycje, ocena potencjału Australii wypadała zawsze mniej więcej tak samo – blado.
Anglicy w XVIII wieku przejęli kontrolę nad szlakami komunikacyjnymi we Wschodniej Azji i Oceanii.
I właściwie, można powiedzieć, że od tego momentu zaczyna się historia Australii.
W 1768 roku żeglarz i podróżnik James Cook zainteresował się Australią i przypomniał o niej Bogu i administracji stwierdzając, że ląd nadaje się do zamieszkania przez Europejczyków, nazywając rozpoznane terytoria Nową Południową Walią i anektując je do Korony Brytyjskiej. Podobnie postąpił z Nową Zelandią, Nową Kaledonią, czy Archipelagiem Jamesa Cooka.
W 1777 roku opłynął Australię, ostatecznie określił rozmiary lądu i zadał kłam legendzie o monstrualnej jego wielkości.
Na przełomie wieków za sprawą Bassa i Flindersa ostatecznie została wykreślona cała linia brzegowa Australii. W 1817 Phillip Parker King jako pierwszy opłynął cały kontynent w czasie jednej wyprawy. W 1814 Matthew Flinders zaproponował, by wyspę traktować jako piąty kontynent i nazwać ją Australia . Nowa nazwa przyjęła się i wyparła używaną wcześniej – Nowa Holandia .
Wkrótce po odkrywczych badaniach Cooka brytyjski rząd podjął decyzję o…
Zasiedlenie nowoodkrytego kontynentu
Jak i kim go w pierwszych latach zasiedlano – to wiadomo. I tu, autor artykułu pragnie pozwolić sobie na osobistą dygresję i opinię: szkoda, że teraz taki system penitencjarny jest już niemożliwy. Pozbyć się wszelkiego socjopatycznego elementu i w sposób absolutnie humanitarny, skazać go na dożywocie nie ponosząc z tego tytułu żadnych kosztów z wyjątkiem kosztu transportu, a potem korzystać z wszelkich dobrodziejstw charakterystycznych dla polityki kolonialnej.
Pod pierwsze zasiedlenia Wybrano Nową Południową Walię. W ten sposób powstała osada Port Jackson, która zaczęła przyjmować skazańców brytyjskich w 1788, po to, żeby oczywiście całe lata później, przekształcić się w całkiem przyjemne miasto Sydney.
Skazańcy przygotowali grunt dla wolnych osadników, którzy przybyli na ląd 5 lat później. Było ich stosunkowo niewielu, bo pierwotnym założeniem rządu brytyjskiego było traktowanie Australii jako swoistego zsypu na śmieci.
Przez dobre 40 lat przytransportowano tu ponad 160 tysięcy więźniów.
Właściwi osadnicy z rodzinami zaczęli masowo tu przybywać dopiero w 1830 roku.
Druga połowa XIX
…to kolonializm bardziej naturalny, bo uzasadniony ekonomicznie: gorączka złota sprawiła, że ludność zaczęła napływać nie tylko z Anglii, ale również z Chin. Ludzi trochę przybyło, ale przy tak ogromnych połaciach ziemi, to nadal było nic w porównaniu z ludną Europą. Pod koniec XIX wieku i do połowy XX- kolonializm przybrał nową forme, dość obrzydliwą, do której zarówno strona Brytyjska jak i australiska przyznały się bardzo późno, bo dopiero w latach 80-tych XX wieku. Transportowano całe statki dzieci w wieku od 5 do 12 lat i to bynajmniej nie do adopcji dla bezdzietnych małżeństw.
Na temat kolonializmu w ogóle, można sobie wyrobić opinię po przeczytaniu takiego „Jądra Ciemności” Jospepha Conrada, czy podążając dalej tym tropem obejrzeć „Czas Apokalipsy” Coppoli i stwierdzić, że postęp cywilizacyjny kosztuje, i to bardzo dużo, i to z reguły tych, którzy nie korzystają za bardzo z jego dobrodziejstw.
Zatem może niekoniecznie warto pozostawiać wiele miejsca faktom dotyczącym zdegradowania środowiska naturalnego Australii i potwornie grabieżczej, przynajmniej na początku, polityki związanej z eksploatacją naturalnych złóż, czy rolnictwem, kiedy to wymarło mnóstwo unikatowych na skalę światową gatunków. A o tym, że szacowana liczba Aborygenów w początkach osadnictwa białych wynosiła jakieś 300 tysięcy – i teraz , po ponad 200 latach jest bardzo zbliżona, podczas, kiedy wszystkie społeczeństwa , na całym świecie, bez względu na stopień rozwoju, czy ubóstwa do XX wieku notują tylko wzrastającą liczbę swojej ludności – warto wspomnieć tylko z czystej uczciwości.
Trzeba oddać sprawiedliwość kolonistom i powiedzieć, że musiało być na nowym nieznanym lądzie ekstremalnie ciężko. Że doświadczyli szoku klimatycznego i środowiskowego. Ziemia nie chciała rodzić, dzikie zwierzęta zżerały wszystko, co wyrosło a na pomoc Anglii z drugiego końca świata nie bardzo było jak liczyć.
Wielka Brytania generalnie dość szybko przestała się spisywać w relacjach z Australią, dlatego w latach 90-tych XIX wieku zaczęło się wspominać o utworzeniu federacji kolonii, co zakończyło się zatwierdzeniem w 1901 roku przez Wielką Brytanię tzw Australian Commonweath Act. W ten sposób powstało…
Dominium Związku Australijskiego.
Australia zyskała suwerenność z własnym rządem, lecz nadal z silnymi związkami z Anglią. To jak bardzo Australijczykom to nie opłacało - można sobie zobaczyć między innymi w filmie „Gallipoli” – Petera Weira z młodziutkim Melem Gibsonem – albo oczywiście przeczytać w jakiejś pozycji dotyczącej historii Australii.
Nie do końca rzutcy umysłowo oficerowie brytyjscy próbowali przeprowadzić desant na wspomniane wzgórze, używając w tym celu australijskiego mięsa armatniego.
Po tym, Australijczycy jeszcze słabiej czuli związnie mentalne z macierzystym krajem.
II Wojna Światowa
W Drugiej Wojnie Światowej prawie nie uczestniczyli, a przeczuwając zagrożenie ze strony Japonii, nie mogąc liczyć na Wielką Brytanię, która w tym czasie właściwie zapomniała o nich już zupełnie, zwrócili się ku Stanom Zjednoczonym – skutkowało to później ich uczestnictwem w wojnie koreańskiej i wietnamskiej, a także jeszcze później uczestnictwem w konfliktach Afganistanie i Iraku.
W wyniku powojennych traktatów Australia uzyskała (1919) mandat Ligi Narodów nad byłymi koloniami niemieckimi na Oceanie Spokojnym (m.in. Nową Gwineą).
Mandat Ligi Narodów Australia Utrzymała po II wojnie światowej jako terytoria powiernicze ONZ.
Koniec końców Australijczycy nadal mają królową – Australię wizytuje raz do roku, ale to bardziej ze względu na tradycje, niż praktyczne i mentalne związanie.
Warto jeszcze zauważyć, że praktycznie żadna z wojen nie toczyła się na terenie Australii, a nic tak nie napędza gospodarki i koniunktury jak wojny właśnie. Nie dość dodać, że Australia to kraj wyjątkowo chojnie obdarzony przez naturę w złoża mineralne i surowce. Nieogarnięte połacie ziemi pozwalają na rolnictwo i hodowlę. Gospodarczo Australia znajduje się zatem na samym początku „łańcucha pokarmowego”: eksportuje się stąd na potrzeby produkcji w Chinach, USA i właściwie wszędzie. Rolniczo – są kompletnie niezależni. Gospodarka światowa ma na Australię stosunkowo najmniejszy możliwy wpływ.
Dlatego obecny globalny kryzys dotyka ją w sposób minimalny, zwłaszcza, że społeczeństwo jest tu zamożne i wewnętrzny rynek jest chłonny nawet w dobra luksusowe.